Manualna terapia twarzy
O znaczeniu piękna i puszczaniu kontroli rozmawiam z Kamilą Pałkiewicz terapeutką twarzy, od 20 lat zajmującą się urodą i samopoczuciem kobiet w każdym wieku.
Kamila, nie mogę zacząć inaczej, muszę o to spytać: jak to się stało, że zajęłaś się terapią twarzy?
To po prostu przyszło.
Wszystkie moje życiowe doświadczenia, zarówno te prywatne, jak i zawodowe, przyczyniły się do tego, gdzie teraz jestem i co robię. Pewnego dnia stałam się po prostu bardziej uważna, bardziej obecna w chwili. Pojawiła się potrzeba ekspresji poprzez dotyk dłońmi. Oczywiście moje zainteresowania zawsze krążyły wokół kobiet, zawsze chciałam zrobić dla nich coś fajnego i dobrego. Wiedziałam to od zawsze. I to po prostu przyszło w postaci terapii twarzy. Oczywiście składa się na to wiele innych doświadczeń i rzeczy, natomiast w momencie, kiedy zaczęłam robić terapię twarzy, miałam już swoją wyraźną wizję, wiedziałam, że to musi być coś wynikającego z dobrej intencji, czystości myśli, chciałam robić to z serca i miałam pewność, że przyniesie to zawsze dobry skutek. Wierzę, że daje to wartość kobietom aby mogły poczuć się lepiej zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Każdy organizm zareaguje pozytywnie na pozytywne doznania, a przynajmniej będzie miał szansę wejść w proces regeneracji.
Skąd wzięło się zainteresowanie pracą z kobietami?
Myślę, że wzięło się to stąd, że jestem feministką [śmiech]. Chciałabym odczarować świat. Chciałabym tę malusieńką cegiełkę dołożyć do zmiany, żeby wspierać kobiety. Żeby też im się chciało wzajemnie wspierać. Żeby czuły się coraz lepiej i znalazły swoje pełnoprawne miejsce na tym świecie. I żeby cały świat mógł na tym skorzystać. I mężczyźni, i inne kobiety, dzieci.
Czego szukają kobiety, które przychodzą do twojego gabinetu?
Szukają spokoju i równowagi. Często chcą przyjść do miejsca, w którym będą czuły się bezpiecznie, gdzie nie będą musiały niczego udawać. Szukają miejsca, w którym mogą zdjąć swoje „maski systemowe”. Kobiety mają już tego dość! Chcą przyjść do mojego studia i być tym, kim naprawdę są. Po krótkiej rozmowie kobiety często „odpuszczają” kontrolę, mogą oddychać. Uważam to za Nasz wspólny sukces.
Jak dobierasz techniki masażu?
To zależy. Czasami kobiety mają oczekiwania, coś im przeszkadza, chcą coś zmienić, poprawić, a czasami po prostu chcą się zrelaksować. Zawsze staram się opowiedzieć im trochę o sobie i o tym, co robię – zwłaszcza jeśli jest to ich pierwszy raz w moim gabinecie. Staram się zrozumieć i wyczuć, jaki byłby dla nich najlepszy wybór, ale zawsze szanuję ich wybory. Czasami widzę, że kobieta potrzebuje więcej energii YIN, czegoś delikatnego, powięziowego, co zadziała wielowarstwowo, nie tylko powierzchownie. Czasami integruję różne terapie. Wszystko zależy od wyczucia. Często zdarza się, że Panie liczą na mnie przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie. Nie robię tego od razu, dopiero po rytuale zmywania i oczyszczania skóry, przyzwyczajania się do siebie, pierwszych dotyków, dokonuję wyboru i proponuję coś odpowiedniego.
Czego mogą oczekiwać kobiety po Twojej terapii twarzy?
Kiedyś usłyszałam cudowne zdanie, które fascynuje mnie do dziś: „Nie oczekuj niczego, spodziewaj się wszystkiego”. Dla mnie to zdanie jest magiczne. Czasami o tym mówię, bo chodzi o to, żebyśmy uwolniły się od tego, że musimy wszystko od razu wiedzieć. Kiedy tak jest, wtedy zawsze trochę chodzi o kontrolę; że musimy coś mieć, że musimy coś wiedzieć i w rezultacie mieć kontrolę. Nauczmy się oszczędzać własną energię! Czasami warto odpuścić. Wtedy nadejdzie coś Najlepszego!
Co oznacza dla Ciebie piękno? Dlaczego tak wiele kobiet nie czuje się piękna?
Zacznę od pierwszego pytania. Dla mnie nie sposób mówić o pięknie bez uwzględnienia bardzo szeroko rozumianego zdrowia fizycznego i psychicznego – stanu, w którym nasza dusza jest szczęśliwa. To dla mnie piękno.
Nie da się też podejść do piękna bez uważności na drugiego człowieka.
Uważam, że warto zatrzymać się na chwilę i naprawdę spojrzeć na drugą osobę, spróbować ją zrozumieć. Nie chodzi mi o to, żeby akceptować jakieś złe czyny, czy skrajne poglądy. Każdy, bez względu na to, kim jest, ma swoją historię i nie należy tego lekceważyć. Dostrzeganie tego jest dla mnie źródłem piękna. Wszystko inne jest konsekwencją tego najważniejszego piękna. Wtedy przychodzi uroda, błysk w oku, uśmiech, światło. Agnieszko, przecież Ty sama dajesz w bardzo piękny sposób uwagę i szacunek swoim klientkom, tworząc dla nich swój cudowny krem Rescue Face Cream. Stworzyłaś go w zgodzie ze sobą, w szacunku do zwierząt i przyrody, w duchu ekologii, dobierając każdy składnik z wielką uwagą. Taki produkt z pewnością każdemu może przynieść tylko piękno!
To taki piękny komplement, dziękuję! To prawda, jak pięknie to ujęłaś – Svitanye stworzyłam z szacunku dla innych i planety (i siebie!).
W odpowiedzi na twoje drugie pytanie. Myślę, że przyczynia się do tego wiele czynników. Uważam, że wiele kobiet jest dla siebie bardzo krytycznych. Zaczyna się to na wczesnych etapach naszego życia. Gdybym miała to ująć jednym słowem, użyłabym patriarchatu jako wyjaśnienia. Patriarchat określił pewien wizerunek „piękna”, zmusza nas do osądzania siebie i wymaga od nas, abyśmy były „jakieś”. Później my zaczynamy tego od siebie wymagać, zaczynamy się porównywać, krytykować za wszystko, itd.
To jest stworzenie jakiegoś sztucznego wizerunku i wyglądu, takiego obiektu właściwie, najlepiej postawionego na świętym piedestale. To jest też narzucanie kobietom wielu różnych, sprzecznych funkcji (np. nieskalana matka, czy wyuzdana kochanka).
Żeby poczuć się pewne siebie, możemy mnóstwo rzeczy wytrenować, technicznie zbudować, zrobić. Jednak, jeśli nie sięgniemy do prawdziwego źródła Mocy, będzie to bardzo łatwo zburzyć. Wystarczy jedno słowo, sytuacja, jeden człowiek i to się wszystko może bardzo łatwo posypać.
Każda kobieta, bez względu na to, gdzie się urodziła, wychowała, jaki ma zawód i status społeczny, ma swoją Moc i każda może dotrzeć do swojego Źródła.
Co to znaczy?
Chodzi o to, żeby zrozumieć, że taka jaka jestem, jestem Wystarczająca. I nie ważne jak wyglądam, że mam takie włosy, takie zmarszczki. To jest moja prywatna sprawa jak ja wyglądam.
Ujmę to inaczej: zachęciłabym raczej kobiety do dbania o siebie i do troski o siebie. Bo jeśli my szczerze zatroszczymy się o siebie, będziemy czułe dla samych siebie, będziemy dawczyniami wszelkiego dobra do nas samych, to będziemy w stanie być fantastycznymi osobami dla innych, dobrymi mamami, żonami, partnerkami, siostrami. Możemy wtedy czynić cuda! Musimy więc zacząć od siebie, od powiedzenia sobie, że jestem super, dbam o siebie, troszczę się o siebie. Chce mi się zmyć ten przysłowiowy makijaż przed snem, bo to jest ważne a nie banalne. Że nie robię ćwiczeń byle jak dla mojego ciała, tylko z koncentracją na siebie, bo to jest dla mnie ważne. Może być i też tak, że dzisiaj w ogóle nic nie zrobię, bo dzisiaj sobie leżę, bo taki jest mój wybór i daję sobie sama do tego prawo. Nie muszę się nikogo pytać o zgodę, nie muszę się nikomu tłumaczyć
Jeśli my będziemy zadbane, zdrowe, to będziemy szczęśliwsze i wszyscy nasi współtowarzysze życia również będą szczęśliwsi. Wzrośnie jakość naszego życia i wszystkich naszych bliskich wokół. Dlatego warto.
Agnieszko, z całego serca dziękuję Ci za zaproszenie do tej rozmowy, za to, że zechciałaś mi zadać te wszystkie mądre pytania. Dzięki nim, mogłam przypomnieć sobie znowu, kim jestem i kim chcę być 🙂
To ja dziękuję.
Kamila Pałkiewicz – Terapeutka manualna twarzy, założycielka Gabinetu Terapii Twarzy Ya.kama. Od wielu lat zajmuje się wspieraniem kobiet w odnajdywaniu własnego piękna.
Ula Olejnik – instruktorka fitness, specjalizacja Pilates. Miiłośniczka jogi. Założycielka Akademii Świadomego Ciała. Od 15 lat pracuje z kobietami nad pogłębianiem relacji ze swoim ciałem.